Apelacja policjantki skazanej za interwencję u prokuratora
Policyjna „Solidarność” nazywa wyrok „farsą” i „bronieniem swoich”. Związkowcy zapowiadają, że pojawią się na piątkowej rozprawie w sądzie. Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu na tym etapie nie komentuje sprawy.
„Chcemy uczestniczyć w rozprawie apelacyjnej i wysłuchać, co sąd będzie podnosił w apelacji. Nie będzie to zgromadzenie przed sądem ani nie chcemy też zakłócać pracy sądu. Nasze uczestnictwo jest bardzo ważne, bo ten wyrok dotyczy całej formacji policji” – powiedział PAP przewodniczący NSZZ „Solidarność” Policji w Małopolsce Jacek Łukasik.
Przekazał, że o interwencję policji w czerwcu 2022 r. poprosiła była żona prokuratora, bo chciała odzyskać zabawkę ich dziecka – sterowany elektrycznie samochodzik. Według Łukasika podczas interwencji ojciec oświadczył, że nie odda zabawki dziecku, bo nie ma prokuratorskiego nakazu i zaczął policjantów straszyć paragrafami. Policjantka wyczuła od mężczyzny silną woń alkoholu. Ostatecznie badanie alkomatem wykazało ponad pół promila alkoholu.
„Prokurator początkowo nie chciał się poddać badaniu alkomatem, ale jak usłyszał od policji, że zostanie zabrany do szpitala na badanie krwi, to się wystraszył, bo z zeznań jego byłej żony wynikało, że palił również marihuanę. Prokurator podczas interwencji argumentował, że nie może zostać zatrzymany bez zgody przełożonego i nakazał interweniującym policjantom opuścić jego mieszkanie” – relacjonował PAP Łukasik.
Prokurator złożył zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez policję, kradzieży kluczyków i pieniędzy przez funkcjonariuszy i o kierowaniu wobec niego groźbach karalnych. Ostatecznie wycofał zarzut kradzieży, a przed sądem także zarzut o kierowaniu gróźb karalnych.
Sąd Rejonowy w Zakopanem w wyroku ogłoszonym w czerwcu 2024 r. uznał, że policjantka przekroczyła uprawnienia, bo po wejściu do mieszkania prokuratora uznała, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa polegającego na narażeniu małoletniej córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, bo opiekujący się córką ojciec jest pod wpływem alkoholu. Sąd uznał także, że policjantka bezzasadnie zleciła przeprowadzenie badania trzeźwości, a ponadto nie opuściła mieszkania, mimo że prokurator wielokrotnie tego żądał.
Sąd uznał policjantkę za winną i nakazał jej wpłacić tysiąc złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Miała także wypłacić 3 tys. nawiązki skarżącemu ją prokuratorowi i 4 tys. zł jemu pełnomocnikowi. Dodatkowo ponad 4 tys. zł na rzecz Skarbu Państwa tytułem poniesionych przez sąd wydatków.
„Policjantka została w zawieszeniu na dwa lata za wykonywanie swoich obowiązków służbowych za to, że wykonywała swoje obowiązki i działała zgodnie z przepisami. Tylko dlatego, że skarżącym był prokurator. Sędzia doprowadził do precedensu, który daje zielone światło na oskarżanie policjantów podejmujących interwencje domowe. Absurd i jasna obrona +swoich+” – skomentował przewodniczący Łukasik.
Sąd umorzył postępowanie karne przeciwko drugiemu policjantowi uczestniczącemu w interwencji w mieszkaniu prokuratora. (PAP)
szb/ joz/